Obudzilismy sie troche polamani chociaz siedzenia w Lancii sa dosc wygodne ale za to szczesliwi. Postanowilismy nie zwiedzac miasta bo mieszkamy niezbyt daleko wiec lepiej jechac dalej. Teraz rano nie ma korkow na granicy a pozniej bedziemy stali.Granica z Bulgaria-dezynfekcja kol. Tak nazywalo sie przejechanie dolka z blotem i kosztowalo 6 euro.No coz kazdy zarabia jak moze.Wykupilismy winiety na autostrady,dobrze od razu zapytac ile mniej wiecej kosztuja przejazdy przez caly kraj zeby niepotrzebnie nie wymieniac duzo kasy bo po drugiej stronie kraju wymiana niepotrzebnych juz pieniedzy to strata.Wymieniamy ile trzeba sprawdzamy ile do granicy zeby wiadomo bylo ile tankowan i jedziemy do Sofii.Jakies 20 km dalej postoj na obiad.Mila knajpka w jakiejs wiosce i prawdziwy schabowy na caly talerz. W Grecji nie dostanie sie takiego dania. Do tego frytki i czerwona kapusta z octem,wieki nie jadlam.