Przejechalismy Wegry nawet nie wiem kiedy.Maz obudzil mnie na granicy ze Slowacja.Nie wiem jak on to robi ale potrafi siedziec za kolkiem20 godz i mowi ze nie zmeczony. Ja obok i maze o lozku ale juz niedaleko.Nad ranem wymoglam na nim zeby sie zatrzymal i przespal troche. Zgodzil sie wiec zatrzymalismy sie na stacji ale zaraz przywlokla sie grupka dresiarzy i zaczeli pic piwo przy naszym aucie. Nie bylo mowy o spaniu przy tych wrzaskach wiec podjechalismy do miasteczka i znalezlismy hotelik. Niestety przed 6 rano nikt nie otworzy drzwi wiec zaparkowalismy na parkingu przed i przespalismy sie w aucie. Dopiero kolo 8 ktos ozyl w hotelu ale nas juz to nie interesowalo. Ciekawe,co by bylo gdyby ktos szukal pomocy? Pewnie umarlby na progu....Jedziemy dalej