Z domu wyjechalismy wczesniej bo doszlismy do wniosku ze jezeli jestesmy juz spakowani o 22 to nie ma sensu czekac do 3.Mimo poznej pory na drodze ruch dosc duzy,wyglada na to ze polowa Belgii zaczela wakacje razem z nami.Francje odpuszczamy bo bliski i mozemy wyskoczyc na weekend.O czwartej zatrzymujemy sie na jakims parkingu i dwie godziny drzemki.Rano kawa i dalej w droge.Trase modyfikujemy na bierzaco wiec mala zmiana i zachaczamy o swiete miejsce-Lourdes.Troche krazylismy bo okazalo sie ze kiedy wpisalismy slowo grota to w okolicy bylo ich kilka,ale w koncu dotalismy.Pierwszy z brzegu hotelik w centrum-za dwojke ze sniadaniem i parkingiem placimy 55 eu.Prysznic po tylu godzinach w aucie-nareszcie! i idziemy zwiedzac.Okolice sanktuarium przypominaja Monastyraki kolo Akropolu.Ruch i pelno tandety w sklepikach,warto jednak kupic tu butelki na swiecona wode bo w sanktuarium drozej.Zwiedzamy co sie da,upal i zmeczenie daje sie we znaki wiec reszte zabytkow odpuszczamy i idziemy sie wyspac.Jutro kierunek Andorra.