Wstalismy wyspani bo wszedzie cichutko i kulturalnie. Sniadanko podano nam w holu. Pogadalismy i wybralismy sie na zwiedzanie.Szlaban otworzyla nam corka wlascicielki.Pojechalismy do centrum. Ogolnie widac biede,jest brudno,pelno jakis zamknietych kioskow i bud pooblepianych starymi reklamami. Spod tych smieci nie widac miasta.Dla pewnosci zaparkowalismy w poblizu budynku parlamentu gdzie byl wartownik.Samo centrum ladne ale szpeci je wielki hotel Sofia. Nie wiem kto wymislil to szkaradzienstwo w samym centrum ale gustu nie mial za grosz.Obok ukryta miedzy drzewami przycupnela sliczna mala,cala zielona cerkiewka.Cudenko.Teatr wielki w kolorze ciemnej czerwieni w remoncie ale imponujacy.Ciekawe wejscie. Na scianie przy wejsciu nazwiska slawnych aktorow i odlewy dloni,stop,znalazla sie rowniez para piersi! I na tym skonczyly sie przyjemnosci,euro nie ma gdzie wymienic,karta nie mozna zaplacic i tak nawet kawy nie moglismy wypic.Podobalo mi sie ze na swiatlach zegary wyswietlaly za ile sekund zmiana swiatel ale do szalu doprowadzala nas kostka brukowa od hotelu az po centrum czyli jakies 4 km. Wrocilismy do hotelu zmarznieci glodni kofeiny i jedzenia.