Rano zebralismy sie w droge.Mielismy jechac ciekawa droga przez trzy przelecze ale pogoda byla tak zla ze nie bylo szans pakowac sie wysoko,w dodatku zapowiadano opady sniegu wiec pojechalismy autostrada prosto do Liechtensteinu.Cala droge lalo i nic prawie nie bylo widac.Wjechalismy do Vaduz i zrobilismy rundke po miescie ale okazalo sie ze po 15 km byla juz granica austriacka wiec zawrocilismy.Przy wjezdzie widzielismy zamek ale okazalo sie ze to teren prywatny i zwiedzac nie mozna.Zrobilismy kolka fotek.Ale jak to ciekawosc gna czlowieka wiec jedziemy wyzej zeby zobaczyc co tam jest.Czasem czlowiek nie zastanawia sie co robi.Jedziemy dalej serpentyna do gory ,droga waska tylko co jakis czas zjazdy na mijanie sie samochodow,jestesmy wysoko i oczywiscie wjezdzamy w chmury deszczowe.Nie widac nic zupelnie,wiemy tylko ze z jednej strony jest przepasc a z drugiej skala.Metr przed samochodem widac droge i nic wiecej.Zawrocic sie nie da bo droga waziutka a tu przed nami most i nie widac czy jest caly czy moze konczy sie przepascia,jedziemy i na szczescie wszystko jest ok.Troche wyzej widzimy domy i nagle chmury sie obnizaja i mamy niesamowity widok na gory.Warto bylo troche sie podenerwowac zeby to zobaczyc.